Już niedługo człowiek odbije na księżycu coś poza śladem sławnego „wielkiego kroku dla ludzkości”. Wszystko za sprawą jednej z rakiet programu SpaceX. Jak wiadomo nie wszystkie rakiety wyprodukowane przez SpaceX wracają bezpiecznie na Ziemię, pomimo iż noszą one miano rakiet „wielokrotnego użytku”.
Tak się składa, że rakieta Falcon 9 – w 2015 roku wykorzystana do wysłania satelity Deep Space Climate Observatory – rozbije się o powierzchnię naszego satelity najprawbdopodbniej już 4 marca. I choć każde dziecko wie, że nieładnie jest śmiecić, naukowcy uspakajają zaniepokojonych i proszą, aby nie rozdmuchiwać całej sytuacji.
Misja rakiety Falcon 9 zakładała taką ewentualność. Wysłana na orbitę okołoziemską, aż do punktu libracyjnego, rakieta nie miała zbyt wielkich szans na bezpieczny powrót i właśnie z tego powodu, od 2015 roku błąka się w przestrzeni kosmicznej, zawieszona pomiędzy orbitą księżyca a Ziemią. Eksperci z Harvard’s Smithsonian Center of Astrophysics obliczyli wstępnie, że 4 marca 2022 roku rakieta przetnie się z orbitą księżyca, a co za tym idzie — dojdzie do zderzenia obu obiektów.
Jeżeli zacieracie już ręce na spektakularne widowisko, musimy was zasmucić: rakieta najprawdopodobniej rozbije się na niewidocznej z Ziemi, słynnej ciemnej stronie Księżyca. Niewykluczone jednak, że uda nam się zobaczyć cokolwiek, dzięki transmisji z jednej z satelit krążących wokół księżyca.
Naukowcy twierdzą, że w wyniku uderzenia na księżycu powstanie krater, a samo uderzenie odsłoni materię obecną pod wierzchnią warstwą srebrnego globu. To z kolei daje nadzieję na pogłębienie prowadzonych badań. Przypomnijmy, iż obecnie, po ciemnej stronie księżyca krąży chiński łazik Yutu 2 — oby maszyny nie „wpadły” na siebie przy awaryjnym lądowaniu SpaceX’owego sokoła.
Źródło: opracowanie własne