Naukowcy z Amerykańskiej Unii Geozoficznej wyrazili swoje zaniepokojenie szelfową częścią lodowca Thwaites – tak zwanego lodowca „końca świata”. Do niedawna uważano, że stanowi on swoista „klamrę” spinającą od wschodu ogromny lodowiec, sprawiając, że płynie on w tym miejscu wolniej, aniżeli reszta lodowej masy.
Z najnowszych obserwacji i ustaleń wynika jednak, iż w lodowcu pojawiły się ukośne pęknięcia, które wskazywać mogą na to, że lodowiec zapadnie się w ciągu najbliższych 3 do 5 lat! Według naukowców to ocieplający się ocean, który podmywa lodowiec od spodu, odpowiada za powstałe rysy. Jak wyjaśnia Erin Pettit, glacjolog w Oregon State University: „Te słabe punkty są jak pęknięcie w przedniej szybie samochodu. Jeszcze jeden cios i mogą one pojawić się na całej powierzchni lodowego szelfu. Ten wschodni szelf prawdopodobnie rozbije się na setki gór lodowych”. Same pęknięcia nie stanowią jeszcze tragedii, ale mogą ją zapowiadać. Gdy ta wschodnia część lodowca ulegnie rozpadowi, nie będzie podtrzymywać już lodowca Thwaites, ten potroi prędkość topnienia z 800 m do około 2 km rocznie – wówczas zacznie zrzucać kontynentalny lód do oceanu.
Gdyby Thwaite rozpadł się w jednej chwili – obrazują naukowcy – doprowadziłoby to do globalnej katastrofy; poziom morza wzrósłby nagle o kilka metrów i mieszkańcy stref przybrzeżnych na całym świecie zostaliby zatopieni. „To, co już teraz widzimy, wystarczy, by się martwić. Thwaites jest todzajem potwora” – mówiła Anna Crowford, glacjolog z Uniwersytetu w St. Andrews. Nawet jeśli szelf się nie rozpadnie, potwór ów – nie bez powodu nazywany „lodowcem końca świata” – z pewnością oderwie się od głębinowych podpór w przeciągu dekady, gdyż ciepłe wody oceanu nieustannie zmniejszają jego przyczepność do podwodnych wyniesień.
Źródło: Washington Post/ opracowanie własne
