KRK.TV

niezależna telewizja internetowa – portal informacyjny

Trzecia kadencja Erdogana: „Turcja jest jedynym zwycięzcą tych wyborów”

Recep Tayyip Erdogan znów okazał się perfekcyjnie przygotowany do walki w wyborach. Czytał elektorat lepiej niż ankieterzy i analitycy, którzy sugerowali, że z różnych powodów opozycja może go pokonać. Cóż, nie tym razem.

Jego przeciwnik – Kemal Kilicdaroglu – tracił do niego zaledwie cztery punkty procentowe. Bez wątpienia prezydent Erdogan będzie się nad tym zastanawiał, rozpoczynając swoją trzecią kadencję.

Ten strategiczny naród NATO wybrał swoją drogę, a większość wyborców opowiada się za sezonowym autokratą, a nie za niedoświadczonym demokratą w postaci pana Kilicdaroglu.

Lider opozycji prowadził swoją kampanię jako Mr Nice Guy, obiecując początkowo nową wiosnę dla Turcji. Później skręcił w prawo, obiecując odesłać wszystkich uchodźców do domu. To zdobyło mu dodatkowe poparcie ze strony nacjonalistów, ale niewystarczające.

Islamistycznego przywódcę Turcji, Erdogana, łączy sięgająca 20 lat wstecz więź ze swoimi zwolennikami. Wielu jest religijnymi konserwatystami, takimi jak on. Utknęli z nim na dobre i na złe – nie zważając nawet na hiperinflację – dając mu jeszcze pięć lat.

Gdy ogłoszono wynik drugiej tury, ulice stolicy Ankary były kalejdoskopem tureckich flag, ryczących klaksonów samochodów i wiwatujących zwolenników Erdogana. Ogromne tłumy gromadziły się w jego zbudowanym na zamówienie pałacu prezydenckim o ponad 1000 pokoi. Jego rywal obiecał udostępnić ów pałac do użytku publicznego.

„Jesteśmy pobłogosławieni faktem, że nasz prezydent znów nas prowadzi” – powiedziała 50-letnia Hatice Duran, która uśmiechała się szeroko pod chustą na głowie. „Nie ma wspanialszego uczucia niż to. Niech świat to usłyszy. Jest przywódcą, który przeciwstawił się całemu światu i dał mu lekcję”.

To kluczowa część jego prezydenckiego apelu: Erdogan jest silnym przywódcą, współczesnym sułtanem, który się nie kłania.

Przesłanie wyborów jest takie, że wielu tutaj woli twardziela od miłego faceta. Teraz Erdogan jest więc na nowo ośmielony; krajowa opozycja mocno poturbowana, a Kreml świętuje. Takiego wyniku chciał bowiem prezydent Władimir Putin – nic dziwnego, że jako jeden z pierwszych złożył gratulacje tureckiemu przywódcy. Putin zrobił, co mógł, aby przechylić szalę na swoją korzyść, w tym odroczył płatność w wysokości 600 mln dolarów (486 mln GBP) za rosyjski gaz ziemny.

Erdogan wszedł do konkursu z wieloma zaletami: sprytem ulicznym, pospolitym wyczuciem i kontrolą 90% tutejszych mediów.

W swoim zwycięskim przemówieniu podkreślił, że „tylko Turcja jest zwycięzcą” – ale nie tracił czasu, atakując opozycję i społeczność LGBTQ.

Zarówno opozycjoniści, jak i mniejszości mogą być teraz jeszcze bardziej atakowane, a prawa człowieka i wolność słowa mogą ulec dalszemu osłabieniu w nadchodzących latach. Niewiele jest tu mechanizmów kontroli i równowagi, a najdłużej urzędujący przywódca Turcji nie jest znany ze swojej powściągliwości.

Ci, którzy chcieli tu zmian – prawie 48% wyborców – będą zawiedzeni, a być może również przestraszeni.

Wielu przewiduje, że w życiu publicznym tej świeckiej republiki, która w październiku obchodzić będzie swoje stulecie, będzie więcej religii i mniej wolności.

Turcja jest obecnie podzielonym krajem o zepsutej gospodarce. Krytycy twierdzą, że prezydent nie ma pomysłu na rozwiązanie, któregokolwiek z tych problemów.

A co wynik wyborów pozostawia sąsiadom Turcji i jej sojusznikom z NATO? Będą czujni, wiedząc, że prezydent Erdogan często wydaje się rozkoszować wywracaniem do góry nogami ustalonego porządku międzynarodowego.

Zobacz więcej

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP Radio
WP Radio
OFFLINE LIVE