Prezydent stanów zjednoczonych przekazał informację, że amerykańskie siły przeprowadziły ostatniej nocy atak w północno-zachodniej Syrii, w wyniku którego zginąć miał przywódca Państwa Islamskiego Abu Ibrahima al-Kurasziego. Joe Biden oświadczył, że operacja się udała, a Abu Ibrahima al-Kurasziego został „zdjęty z pola bitew”. Prezydent pokreślał, że w trakcie tej akcji nie poległ żaden z amerykańskich żołnierzy; wkrótce ma przekazać więcej informacji.
„Ostatniej nocy, na mój rozkaz, siły zbrojne USA w północno-zachodniej Syrii udanie przeprowadziły operację antyterrorystyczną, by chronić Amerykanów i naszych sojuszników i uczynić świat bezpieczniejszym miejscem” – oświadczył Joe Biden.
Mieszkańcy Atimy, gdzie przeprowadza została akcja, dodają, że atak został przeprowadzony około północy na gęsto zaludnionym terenie nieopodal granicy z Turcja i trwał około 2 godzin. Nalot określili mianem największej operacji od czasu zabójstwa lidera grupy Państwa Islamskiego Abu Bakr al-Baghdadiego w październiku 2019 roku.
„Siły specjalne USA kierowane przez Centralne Dowództwo USA przeprowadziły dziś wieczorem misję antyterrorystyczną w północno-zachodniej Syrii. Misja zakończyła się sukcesem” – przekazał John Kirby, podkreślając, iż po stronie USA nie ma żadnych strat.
Mniej entuzjastyczne wiadomości podaje „Wasshington Post”. W trakcie akcji zgięło co najmniej 13 cywilów, w tym kobiety i dzieci. Informację tę niezależnie podały ogranizacja Białe Hełmy, oraz Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie.
Reutersa dodaje, że ofiary to efekt eksplozji ładunku wybuchowego zdetonowanego przez samego al-Kurajsziego, który zabił w ten sposób siebie i członków własnej rodziny.
Źródło: PAP/ Reuters/ Washington Post