Kiedy ukazała się autobiograficzna książka Danny’ego Trejo, część czytelników mogła być zaskoczone tym, do jak niewiarygodnych spotkań może dość w najzwyklejszym mamrze. W swojej książce Trejo wspomina bowiem czas, który spędził w więzieniu, przytaczając anegdotę o tym, jak w 1961 roku — kiedy miał zaledwie siedemnaście lat — dzielił celę z niesławnym Charlesem Mansonem: amerykańskim przestępcą i późniejszy przywódcą tak zwanej „Manson’s Family”, quasi-religijnej grupy czy po prostu sekty. To członkowie „Rodziny” — poza szeroko zakrojoną działalnością przestępczą — doprowadzili do śmierci aktorki Sharon Tate, ciężarnej wówczas żony Romana Polańskiego.
Kreśląc swoje wspomnienia, Trejo wspomina, że Manson był brudny i wychodzony, nie miał a sobie nawet paska i było mu go żal. “Było jasne, że jedyny prysznic, jaki weźmie ten człowiek, to ten w więzieniu”. Manson sprawiał wrażenie osoby o sporej wiedzy, ale posługiwał się więziennym slangiem, co z uwagi na jego historię — więzienna „kariera” Charliego zaczęła się w wieku 9 lat, od tego czasu był zamykany w różnych zakładach karnych, aż do 1971 roku, kiedy, wraz z innymi członkami „Family” został ostatecznie skazany na dożywocie.
Kiedy doszło do spotkania Trejo z Mansonem, ten ostatni odsiadywał właśnie 7-letni wyrok za stręczycielstwo. Trejo opowiada o tym, jak Manson zaproponował jemu i innym współwięźniom eksperyment z medytacją, która miała sprawić, że poczują się jak pod wpływem narkotyków. Gdy się zgodzili, Manson kazał wszystkim zamknąć oczy i przez dłuższą chwilę opowiadał z najmniejszymi szczegółami o procesie wstrzykiwania sobie heroiny w żyłę. Danny twierdzi, że dało to efekt najprawdziwszego narkotycznego odurzenia i naprawdę poczuł się „naćpany”
„Czułem to w ustach. Każdy ćpun wie, jak to jest. Gdy opisywał, jak narkotyk przedostaje się do krwi, poczułem ciepło w całym ciele. Gdyby ten białas nie był kryminalistą, mógłby być profesjonalnym hipnotyzerem” — wspomina Trejio.
O kilku innych szczegółów możecie z filmu poniżej:
