Ponad sto osób nie żyje w wyniku przejścia tajfunu Rai na Filipinach. Władze zapewniają, że to z pewnością zaniżone dane; z kilku prowincji nie napłynęły jeszcze żadne doniesienia z powodu braku łączności i energii elektrycznej.
Jak podaje Reuters, najwięcej spośród ofiar – co najmniej 72 osoby – zginęło w prowincji Bohol. Krajowa agencja ds. klęsk żywiołowych nadal czeka na raporty z wielu regionów, z którymi na ten moment nie ma kontaktu. Zakłada się więc, iż aktualne dane to nie koniec tragicznego bilansu. Większość mieszkańców zginęła w wyniku przygnieceń przez powalone drzewa i konstrukcje budynków, lub utonięcia – przekazują urzędnicy. W Bohol wylała rzeka Loboc, w wyniku czego doszło do licznych podtopień.
– Jest jasne, że szkody poniesione w Boholu są wielkie i wszechogarniające. Ludzie bardzo ucierpieli pod względem zniszczonych domów i strat w rolnictwie – tłumaczył gubernator prowincji Arthur Yap.
Co najmniej dziewięć prowincji ucierpiał w wyniku przejścia tajfunu, który w momencie zejścia na ląd miał status supertajfunu. Inne prowincje, w których odnotowani ogromne zniszczenia to między innymi: Cebu, Leyte, Surigao del Norte czy Dinagat.
Ze zniszczonych domów pozbawionych prądu ewakuowano prawie 500 tysięcy osób. Tajfu zerwał linie energetyczne i spowodował znaczne utrudnienia w komunikacji. W związku z tym władzę zdecydowały w niedzielę o zwiększeniu wsparcia w najbardziej zniszczonych regionach. Nadal panujące wichury i ulewy, drzewa wyrwane z korzeniami, zerwane dachy i ogólne zniszczenia w infrastrukturze utrudniają pomoc: dostarczenie żywości, wody i artykułów pierwszej pomocy do poszkodowanych. Władze starają się przywrócić pełną łączność i prąd, aby pomóc mieszkańcom i kontynuować ocenę skali poniesionych szkód.
Źródło: Reuters